TOMASZ WILMAŃSKI
CREME MOUSON
06 - 17.12.2010
„Oczami wyobraźni, widzę hipotetyczny obraz eleganckiej, pierwszej Pani domu przy Dürerweg, która skuszona reklamą w gazecie, nadobnie i z wiarą wciera krem w niemłodą już twarz, siedząc przy gustownej toaletce - dokładnie w miejscu gdzie wiele lat później, ujrzałem pierwszy raz świat.” (Tomasz Wilmański)
Jeden z wątków podnoszonych w wystawie p.t. CREME MOUSON odnosi się pośrednio do pamięci o miejscu szczególnym - do poniemieckiego, ponad stuletniego domu, w którym autor przyszedł na świat i mieszkał przez wiele lat. Przewrotny tytuł pokazu CREME MOUSON jest podyktowany dwoma podstawowymi aspektami. Po pierwsze, nawiązuje do produktu (kremu) niemieckiej firmy Seifen- und Parfümeriefabrik J.G. Mouson und CO., powstałej w 1798 roku. Krem produkowany przez rodzinę Mouson był reklamowany jako cudowne antidotum na szpetną cerę i niwelowanie postarzających zmarszczek. Proces „oszukiwania” czasu za pomocą tej mikstury miał być dla ludzi powodem do szczęścia i dobrego samopoczucia. Po drugie, może bardziej istotne jest to, że informację o istnieniu takiego specyfiku kosmetycznego autor wystawy uzyskał podczas remontu piwnicy w domu rodzinnym. Pod zdjętą ze ściany tapetą znajdowały się gazety niemieckie z 1925 roku, a w nich między innymi wydrukowany anons o wspaniałych właściwościach Creme Mouson. Dwa elementy rzeczywistości - krem i dom, których konteksty się tu spotkały, stały się pretekstem w tej wypowiedzi artystycznej do analitycznych rozstrzygnięć związanych z problemem osobowego doświadczania czasu. Ogólnie mówiąc, idea pokazu p.t. CREME MOUSON, przy całym personalistycznym odniesieniu, zasadza się na pytaniu o ontologiczną istotę upływu czasu - pamięci i jej ulotności, o nieuchronność przemijania przy jednoczesnej egzystencjalnej konieczności trwania.