Galeria AT

 

 
PROF. PIOTR PIOTROWSKI
 
 Andrzej Matuszewski i Galeria odNOWA jeszcze raz.
 
 
W zasadzie nie znałem Andrzeja Matuszewskiego. Poznałem go gdy – pracując w Muzeum Narodowym w Poznaniu – wpadłem na pomysł zrobienia wystawy, która byłaby rekonstrukcją prowadzonej przez Andrzeja Matuszewskiego Galerii odNOWA (Galeria odNOWA, 1964-1969, Poznań: Muzeum Narodowe, 1993). Wszyscy mnie uprzedzali, że p. Matuszewski może być niechętny temu projektowi. Idąc do niego byłem więc przygotowany na wszystko z wyjątkiem odstąpienia od pomysłu. Uważałem (i wciąż tak uważam), że to jedna z najważniejszych polskich galerii, w dodatku w tamtym czasie całkowicie nie opracowana.
 
Aby się do niego dostać, należało pokonać kilka pięter niezbyt eleganckiej kamienicy. Mieszkanie, które zajmował, było bardziej niż skromne, dość ciasne, nawet bardzo ciasne, w dodatku dzielił je z papugą, której klatka zajmowało relatywnie dużo miejsca. Słyszałem plotki, że papuga potrafi się niezbyt pochlebnie wypowiadać na temat odwiedzających swego właścicielach gości. Na mój temat się jednak nic nie mówiła. Nie wiem czemu mam to przypisać. Przybywszy do mieszkania, będąc poczęstowany herbatą, zreferowałem mu projekt rysując próbę historycznej analizy galerii i podkreślając jej rolę w latach 1960-tych. Powiedział, że „raczej” pomysłu nie popiera, ale nie będzie przeszkadzał. Potwierdził jednak, że udostępni materiały, co było dla mnie zasadniczym powodem wizyty. Ponieważ papuga w dalszym ciągu milczała, a w oczach jej właściciela dostrzegłem błysk, zrozumiałem, że pomysł mu się podoba, lecz nie chce przed obcym sobie człowiekiem okazywać radości. Rozumiałem go.
 
W istocie rzeczy materiały miał dla nas bardzo pomocne. Miał przede wszystkim dokumentację przygotowywaną w latach 1970-tych do publikacji monografii Galerii, z tekstem Andrzeja Turowskiego (opublikowaliśmy go w katalogu), która jednak nigdy się nie ukazała. Nie było natomiast nazbyt wiele fotografii. Te ostatnie jednak uzyskaliśmy od Jerzego Nowakowskiego oraz Tadeusza Rolke’go. Zwłaszcza p. Rolke, jak wiadomo, miał (i pewnie wciąż ma) kopalnię dokumentacji fotograficznej życia artystycznego tamtych lat. Wychodząc więc po krótkiej ale bardzo owocnej wizycie z mieszkania p. Matuszewskiego, wiedziałem już, że mogę na niego liczyć, zwłaszcza, że papuga wciąż milczała…
 
W istocie rzeczy była to bardzo owocna i intensywna współpraca. Z miesiąca na miesiąc, z tygodnia na tydzień, a w końcu z dnia na dzień, a nawet z nocy na noc, Andrzej Matuszewski coraz bardziej interesował się projektem. Z początku przyglądał mu się z daleka, potem jednak coraz częściej przychodził do Muzeum i telefonował, zarówno do pracy jak do domu. Nie było wówczas telefonów komórkowych więc komunikacja nie była taka łatwa jak dzisiaj. Przychodząc do pracy do Muzeum, czy też na Uniwersytet, wracając wieczorem do domu, zawsze zastawałem wiadomości od p. Matuszewskiego z prośbą o kontakt. Było widać, że żyje projektem, zwłaszcza od momentu, gdy poprosiliśmy go o rekonstrukcję jego 21 przedmiotów (1968). Postanowiliśmy pokazać tę pracę w hallu głównym, jako paradygmatyczne dzieło całej historii Galerii. Wyglądało na to, że bardzo mu ten pomysł przypadł do gustu. To, co zrobił, nie było jednak rekonstrukcją w dosłownym tego słowa znaczeniu, lecz jakby nową pracą, która nawiasem mówiąc została włączona do kolekcji MNP i jest (a przynajmniej była) we fragmentach pokazywana na stałej ekspozycji Muzeum. Matuszewski bardzo się do tego zadania przyłożył. Wraz z Romanem Nowakowskim, Kierownikiem Działu Realizacji Wystaw MNP, jeździł na różne wysypiska śmieci, wybierając co ciekawsze i bardziej zniszczone przedmioty, mniej czy więcej przypominające tamte z końca lat 1960-tych. Wybrał je, pomalował na czerwono i ustawił w sali wystawowej na tle wiszących na ścianach oryginalnych fotografii. Miał tylko jedno, dość humorystyczne zastrzeżenie. Odradzał nam pokazanie fotografii z jego happeningu Postępowanie (1969), po którym – jak wiadomo – Galerię zamknięto. Były to zdjęcia nagiej lub półnagiej (z odsłoniętymi piersiami) dziewczyny, wstającej z łóżka lub jedzącej przy stole kurczaki. Powieszone one zostały w zamkniętych boksach i oglądało się je przez dziury w ścianach, zamykających owe boksy (tak oryginalnie oglądało się happening Matuszewskiego). Wówczas, tj. w końcu lat 1960-tych, były to żywe modelki i modele. My zdecydowaliśmy się na dokumentację fotograficzną, a nie żywą rekonstrukcję, która byłaby kłopotliwa organizacyjnie. Wystawa trwała miesiąc i trudno byłoby utrzymać w pracy modele i modelki przez taki czas, zarówno finansowo jak technicznie. Ponadto, cała koncepcja wystawy była pomyślana jako w miarę wierna dokumentacja, a nie „powtórzenie”. Jedyne odstępstwo to rekonstrukcja 21 przedmiotów. Nie wiem dlaczego p. Matuszewski z rezerwą odnosił się do fotografii nagich i półnagich modelek z własnego przecież dzieła? Czy bał się, ze tak jak w 1969 roku, tak i teraz, czyli w 1993 roku, wystawa zostanie zamknięta…? Uspokoiłem go jednak. Po jednej rozmowie nigdy już do tematu nie wracał.
 
Otwarcie wystawy zgromadziło dużą publiczność, przede wszystkim licznych artystów, często w wieku Andrzeja Matuszewskiego. Część z nich, podobnie jak Andrzej Matuszewski, niestety już nie żyje. Odbiór ekspozycji był dobry, jakkolwiek całego nakładu katalogu nie sprzedaliśmy (do tej pory można go kupić za 2 zł…). My też byliśmy z projektu zadowoleni. Przede wszystkim jednak zadowolony był p. Matuszewski. Wyglądał nawet na szczęśliwego. To napawało nas, a przynajmniej mnie, szczególną radością. W istocie rzeczy był to chyba jedyny moment w jego życiu, w którym w sposób – w dosłownym tego słowa znaczeniu – spektakularny dostrzeżono i doceniono jego dzieło życia, Galerię odNOWA. Należało mu się to uznanie. W tej radości się rozstaliśmy. Nigdy potem, niestety, nie było okazji, aby go odwiedzić i nie mam pojęcia, czy ten entuzjazm podzielała jego papuga …
 
back